- Ty jesteś Mina ? - Powiedział mężczyzna wymawiając
moje imię z dziwnym błyskiem oka. Skinęłam głową.
- Twoja matka opisała cię trochę inaczej... - W jego głosie
wychwyciłam dziwne zadowolenie.
- Doprawdy ? Czyli jak ? - Odpowiedziałam z lekką
nutą pogardy. Domyślałam się jak. Po jego minie musiała mnie opisać jako
nieporadną tępą sukę. Byłam ciekawa czy mi odpowie czy się speszy.
- Wygląda na bystrą i nie jest wcale brzydka. - Zwrócił się
do mojej matki która właśnie kończyła butelkę. Bekła. Była obrzydliwa niedomyta
i śmierdząca piwskiem. Jak on mógł z nią siedzieć przy jednym stole ?
- Ona ?! Gdzie ty masz oczy ? Popatrz na jej ryj.-
Wybełkotała przekręcając słowa. Mężczyzna uśmiechnął się, w jego
minie było widać pogardę. Nie potrafiłam rozszyfrować czy była ona skierowana
do mnie, ojej matki czy do nas obu ? Chciałam odejść ale jego
natarczywe spojrzenie nie pozwalało mi się ruszyć. Każdy mój mięsień
chciał zrobić w tył zwrot ale nie był wstanie. Już chciałam się go zapytać na
co się tag gapi ale zabrakło mi odwagi.
- Na co tu kurwo czekasz ?! Wypierdalaj do pokoju już nie ma
cię tu ! - Spojrzałam na nią z pogardą. Gdy wychodziłam z pokoju
odprowadzało mnie jego nieprzyjemne spojrzenie. Poczułam się spokojnie dopiero
po zamknięciu drzwi mojego pokoju. Nie pomyliłam się. Gremlin siedział pod
biurkiem kiedy mnie zobaczył zaczął merdać ogonem. Ruchem ręki
przywołałam go do siebie. Nie musiałam powtarzać wyglądał jakby kamień spadł mu
z serca. Wtuliłam twarz w jego czarną sierść a on spoglądał na mnie swoimi
mądrymi oczyma. Dopiero teraz zobaczyłam że wszystkie rzeczy zagracające
mieszkanie spoczywały na moim łóżku i biurku. Moja złudna nadzieja że
posprzątała prysła jak bańka mydlana. Poczułam się bezsilna czułam jak
łzy ściekają mi po policzku. Nie byłam nikomu potrzebna wiedziałam o
tym każdego ranka kiedy otwierałam oczy. Wiedziałam że gdybym umarła nikt
by nie zapłakał. Byłam wściekła. Pozbierałam wszystkie rzeczy które nie
należały do mnie i wyrzuciłam do jej pokoju. Dawno tu nie byłam. Było to
miejsce które nie ucierpiało tak bardzo na obecności mojej matki bo
spała głównie w salonie. Wszechobecny kurz i odór papierosów . Te
słowa najlepiej go opisują. Prychnęłam z pożałowaniem i wyszłam. Zasłoniłam
rolety w moim pokoju. Od małego bałam się że zobaczę za nimi wisielca.
Położyłam pościel na krześle po czym docisnęłam gwóźdź w łóżku bo inaczej
by się nie zamknęło, rozłożyłam na nim pościel i po cichutku podreptałam do
łazienki. Martwiło mnie coś w tym mężczyźnie dlatego w żaden
sposób nie chciałam zwracać na siebie jego uwagi. Nie zauważył mnie.
Odetchnęłam z ulgą. Zrzuciłam z siebie ubranie i podreptałam pod prysznic. Po
drodze moją uwagę przykuło moje odbicie. Było szkaradne. Kasztanowe włosy były
jednym wielkim kołtunem, ciemno niebieskie oczy i granatowe prostokątne
okulary mocno wyróżniały się na tle posiniaczonej skóry. Przez prawy
policzek przebiegała cienka rana zapewne powstała w wyniku porannej awantury.
Cały brzuch miałam posiniaczony. Nie mogłam znieść spojrzenia moich
własnych oczu. Patrzyły na mnie mieszanką bólu, bezsilności i żałosności. W
głowie brzmiało mi jedno pytanie. Dlaczego się nie postawię ? Może w bidulu
byłoby mi lepiej ? Odpowiedzieć pojawiła się niespodziewanie szybko. Wolałam
wybrać znajome zło, po mojej matce wiedziałam czego się spodziewać wiedziałam
jak mam z nią żyć. A w domu dziecka musiała bym wszystkiego uczyć się
na nowo i nie mogłabym zabrać Gremlina. Odwróciłam wzrok i czym prędzej
weszłam pod prysznic. Dokładnie się umyłam i założyłam moje krótkie spodenki i
zadurzy podkoszulek które służyły mi za pidżamę. Wychodząc dołożyłam wszelkich
starań aby nie zobaczyć swojego odbicia i jak zawsze aby poruszać się cicho.
Byłam już w tym wprawiona. Rozczesałam mokre włosy i upewniłam się że dzicy
imprezowicze nie mają zamiaru się nigdzie ruszać. Kiedy byłam już tego pewna
zgasiłam światło i położyłam się spać.
***
świetnie się czyta, chociaż dość przygnębiająco to wszystko brzmi...
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się te litery (wyleciało mi z głowy, jak się to się nazywa) na początku rozdziałów, choć przez nie tekst trochę się rozjeżdża.
OdpowiedzUsuńDobrze się czyta, ale spróbuj pisać trochę dłuższe zdania, bo momentami tekst cierpi na syndrom zdyszanego narratora.
http://dreams-in-red.blogspot.com