Nie pamiętałam, kiedy zasnęłam, ale po raz pierwszy od
dłuższego czasu naprawdę się wyspałam. Leżałam chwilę na łóżku nie myśląc kompletnie
o niczym. Nie chciałam się teraz zastanawiać, co będzie, kiedy mnie wypiszą.
Spojrzałam za okno, było ciepło jak na październik. Spowite chmurami niebo,
przez które wpadały promienie słońca. To była moja ulubiona pogoda, pozbawiona
rażącego światła, ale jasna i ciepła. Zatrzymałam wzrok na tarczy zegara.
12.00. Czułam się lepiej niż wtedy, gdy kładłam się spać. Ból i napięcie mięśni
oraz mdłości ustąpiły nieco. To było pewnie zasługom porządnego odpoczynku.
Spokój przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do sali, w której leżałam weszła
blond włosa pielęgniarka. Szła cicho nie będąc pewna czy dalej śpię. Podniosłam
się do pozycji siedzącej. Uśmiechnęła się ciepło. Zastanawiam się jak okropnie
muszę teraz wyglądać. Pewnie jeszcze gorzej niż, na co dzień skoro wywołałam
uśmiech na jej twarzy. Spuściłam wzrok.
- Długo spałaś. - Powiedziała melodyjnym głosem. Usiadła na krześle,
które stało obok mojego łóżka. Spojrzałam na nią pytająco - Spałaś cały dzień
dzisiaj jest 7 październik. Jak się czujesz? Musieliśmy podpiąć ci kroplówkę
byłaś bardzo odwodniona. - Dostrzegłam przewód biegnący z zgięcia mojej ręki.
Musiałam być naprawdę zmęczona skoro nie poczułam jak ją zakładają. Prawda była
taka, że czułam się znacznie lepiej, ale nie chciałam jej tego mówić muszę
zostać tu jak najdłużej. Zastanawiałam się czy widać po mnie poprawę.
- Trochę lepiej. Ale ciągle mi nie dobrze. - Mdłości ustały
prawie całkowicie, ale nic lepszego nie przyszło mi do głowy.
- To dobrze. Wyglądasz już troszkę lepiej, zaraz przyniosę
ci coś do jedzenia. - W tonie jej mówienia nie wychwyciłam złośliwości, a
jednak nie podobał mi się sposób, w jaki mi się przyglądała. Jej spojrzenie
było gardzące. Skinęłam głową. - Jeżeli wszystko będzie dobrze to już po jutrze
cię stąd wypiszemy. - Posłała mi ostatni mylny uśmiech i wyszła. Po jutrze
wyjdę.. Ciekawe czy mama sobie radzi. Nie wiedziałam, co z nią. Pewnie była zła
za zamieszanie. Naprzeciw mojego łóżka wisiało małe prostokątne lustro. Nie
zauważyłam go wcześniej. Wyprostowałam się, aby móc się w nim zobaczyć. Był to
wielki błąd. Powinnam była w ogóle nie patrzeć w tamtym kierunku. Ubrana byłam
w białą szpitalną pidżamę. Moje długie włosy przypominały strzechę, na twarzy i
szyi miałam paru dniowe żółtawe siniaki, oczy mimo wypoczynku były mocno
podkrążone i spuchnięte. Łzy napłynęły mi do oczu. Tak bardzo nienawidzę tego
widoku. Więc czemu tam spojrzałam? Nigdy więcej tam nie spojrzysz. Powiedziałam
do siebie w duchu i otarłam łzy rękom, która była ozdobiona kolejnymi
siniakami. Drzwi znowu się otworzyły i weszła moja znajoma pielęgniarka ze
swoim tradycyjnym uśmiechem. W rękach niosła tacę, na której postawiony był
talerz z kanapkami i kubek herbaty. Położyła ją na stole, przy którym stało
krzesło.
- Przy talerzu masz tabletki na mdłości, weź je jak zjesz i
popij. - Wyszła kończąc to zdanie. Wyciągnęłam rękę po jedną kanapkę. Była z
żółtym serem. Nawet nie zauważyłam, kiedy zjadłam wszystkie trzy kromki, które
leżały na talerzu. Wzięłam tabletki i popiłam je kubkiem herbaty. W kącie
pokoju dostrzegłam drzwi, na których widniał napis WC. Wstałam i zabrałam ze
sobą wieszak, na którym była powieszona kroplówka. W łazience bardzo dokładnie
unikałam wpatrywania się we wszystko, co może pokazać mi moje odbicie. Ubikacja
i prysznic specjalnie przystosowane dla osób nie pełnosprawnych i papierowe
ręczniki przy umywalce. Skorzystałam z łazienki i usiłowałam, choć trochę
poprawić swój wygląd, ale nie miałam tu nawet szczoteczki do zębów.. Do sali
ktoś wszedł.
- Jesteś tu ? - Pielęgniarka przyszła zabrać tace.
- Tu jestem. - Powiedziałam głosem, który nie wyrażał kompletnie
nic. Weszła do łazienki. Stałam przy umywalce. Podeszła do mnie. Chciała coś powiedzieć,
ale ją uprzedziłam. - Dostanę jakiś grzebień i szczoteczkę do zębów ? - Mój
głos dosłownie zanikał.
- Oczywiście. - Powiedziała trochę zaskoczona. Była bardzo
zadbana wręcz perfekcyjna. Kiedy mnie zobaczyła pewnie myślała, że dla mnie nie
liczy się wygląd. Prawda była taka, że zawsze chciałam ładnie wyglądać, ale
moja twarz i ciało mi to uniemożliwiały. Starałam się jakoś to poprawić, ale z
bardzo marnym skutkiem. Zanim skończyłam swój wewnętrzny monolog wyszła.
Zacisnęłam pięści. Tak bardzo chciałabym wyglądać jak ona. Gdybym była ładna
miałabym przynajmniej jakichś przyjaciół nie byłabym sama. Sama ze sobą...
Przypomniały mi się czasy, w których jako mała dziewczynka na głos mówiłam do
siebie. Teraz już tego nie robię. Za dużo zmartwień i myśli przetacza się przez
moją głowę żeby móc rozmawiać. Od czasu do czasu zdarzy mi się powiedzieć w
myślach jakieś zdanie, ale bardzo rzadko.
- Hej wszystko w porządku ? - Pielęgniarka lekko potrząsała
moim ramieniem.
- Tak... Zamyśliłam się tylko. - Wzięłam od niej zapakowaną
szczoteczkę do zębów i grzebień.
- Kupiłam w sklepiku na parterze. - Powiedziała z uśmiechem
i wyszła równie nagle, co się pojawiła. W opakowaniu z grzebieniem był komplet
gumek do włosów wyjęłam grzebień i jedną gumkę i rozczesałam skołtunione włosy.
Długo to trwało, ponieważ z natury były bardzo gęste i spięłam je w kitkę.
Pasta również była zapakowana wraz ze szczoteczką. Dokładnie umyłam zęby i
spłukałam ciało pod prysznicem. Mieli ciepłą wodę. Założyłam szpitalną piżamę,
którą położyłam na małej szklanej półce. Położyłam się z powrotem do łóżka.
Ciekawiło mnie czy rozczesana i umyta wyglądam lepiej, ale nie miałam odwagi
sprawdzić.
- Mina, masz gościa. - Pielęgniarka stanęła w drzwiach.
Spojrzałam na nią pytająco. W drzwiach stanął policjant z blizną...
***
Jaki wspaniały rozdział *.*
OdpowiedzUsuńhttp://dawidkwiatkowski-opowiadanie.blogspot.com/2014/03/9-rozdzia-wszystko-ma-swoj-poczatek-tak.html - nowy rozdział :)
Hej.
OdpowiedzUsuńWybrałas sobie kontrowersyjny temat i jak narazie nie widzę żadnych związków z okultyzmem. Zobaczymy jak to rozwiniesz.
Masz problem z pisownią " nie " z różnymi częściami mowy. Przykład? Niektórych, niezwykła, nieodpowiedzialna i tak bez końca, powinno być razem, a Ty piszesz osobno.
Słowa, które doprowadzają mnie do szału to wierze i wieże. Czasem zastanawiam się, czy nastolatki znają znaczenie ich obu. Piszą jak im wygodniej i wychodzi z tego bzdura. Inny przykład - zadurzy . Czyli inaczej zakochac się. Ten podkoszulek, który służył do spania był za duzy, a nie ,zakochany.
Inną sprawą są przecinki, a raczej ich brak, oraz powtórzenia - nagminne.Komuś jednak obiecałam, że nie będę na ten temat filozofowac, więc odpuszczam.
Historia zapowiada się niebanalnie, więc wystarczy, że poprawisz warsztat i będzie dobrze.
Pozdrawiam i weny życzę.
Świetnie radzisz sobie z trudnym tematem - rzadkość wśród blogowych opowiadań, w których często straszne zdarzenia są sprowadzane do "mama mnie bije, więc jest mi smutno".
OdpowiedzUsuńNa powtórzenia jest jeden sposób - czytaj swój tekst. Czytaj go dwa, trzy, cztery, pięć razy. Też tego nienawidzę, ale działa.
Aha - akapity. One istnieją. I znacznie ułatwiają czytanie.
http://dreams-in-red.blogspot.com