niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 5

Nie pamiętałam, kiedy zasnęłam, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu naprawdę się wyspałam. Leżałam chwilę na łóżku nie myśląc kompletnie o niczym. Nie chciałam się teraz zastanawiać, co będzie, kiedy mnie wypiszą. Spojrzałam za okno, było ciepło jak na październik. Spowite chmurami niebo, przez które wpadały promienie słońca. To była moja ulubiona pogoda, pozbawiona rażącego światła, ale jasna i ciepła. Zatrzymałam wzrok na tarczy zegara. 12.00. Czułam się lepiej niż wtedy, gdy kładłam się spać. Ból i napięcie mięśni oraz mdłości ustąpiły nieco. To było pewnie zasługom porządnego odpoczynku. Spokój przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do sali, w której leżałam weszła blond włosa pielęgniarka. Szła cicho nie będąc pewna czy dalej śpię. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Uśmiechnęła się ciepło. Zastanawiam się jak okropnie muszę teraz wyglądać. Pewnie jeszcze gorzej niż, na co dzień skoro wywołałam uśmiech na jej twarzy. Spuściłam wzrok.
- Długo spałaś. - Powiedziała melodyjnym głosem. Usiadła na krześle, które stało obok mojego łóżka. Spojrzałam na nią pytająco - Spałaś cały dzień dzisiaj jest 7 październik. Jak się czujesz? Musieliśmy podpiąć ci kroplówkę byłaś bardzo odwodniona. - Dostrzegłam przewód biegnący z zgięcia mojej ręki. Musiałam być naprawdę zmęczona skoro nie poczułam jak ją zakładają. Prawda była taka, że czułam się znacznie lepiej, ale nie chciałam jej tego mówić muszę zostać tu jak najdłużej. Zastanawiałam się czy widać po mnie poprawę.
- Trochę lepiej. Ale ciągle mi nie dobrze. - Mdłości ustały prawie całkowicie, ale nic lepszego nie przyszło mi do głowy.
- To dobrze. Wyglądasz już troszkę lepiej, zaraz przyniosę ci coś do jedzenia. - W tonie jej mówienia nie wychwyciłam złośliwości, a jednak nie podobał mi się sposób, w jaki mi się przyglądała. Jej spojrzenie było gardzące. Skinęłam głową. - Jeżeli wszystko będzie dobrze to już po jutrze cię stąd wypiszemy. - Posłała mi ostatni mylny uśmiech i wyszła. Po jutrze wyjdę.. Ciekawe czy mama sobie radzi. Nie wiedziałam, co z nią. Pewnie była zła za zamieszanie. Naprzeciw mojego łóżka wisiało małe prostokątne lustro. Nie zauważyłam go wcześniej. Wyprostowałam się, aby móc się w nim zobaczyć. Był to wielki błąd. Powinnam była w ogóle nie patrzeć w tamtym kierunku. Ubrana byłam w białą szpitalną pidżamę. Moje długie włosy przypominały strzechę, na twarzy i szyi miałam paru dniowe żółtawe siniaki, oczy mimo wypoczynku były mocno podkrążone i spuchnięte. Łzy napłynęły mi do oczu. Tak bardzo nienawidzę tego widoku. Więc czemu tam spojrzałam? Nigdy więcej tam nie spojrzysz. Powiedziałam do siebie w duchu i otarłam łzy rękom, która była ozdobiona kolejnymi siniakami. Drzwi znowu się otworzyły i weszła moja znajoma pielęgniarka ze swoim tradycyjnym uśmiechem. W rękach niosła tacę, na której postawiony był talerz z kanapkami i kubek herbaty. Położyła ją na stole, przy którym stało krzesło.
- Przy talerzu masz tabletki na mdłości, weź je jak zjesz i popij. - Wyszła kończąc to zdanie. Wyciągnęłam rękę po jedną kanapkę. Była z żółtym serem. Nawet nie zauważyłam, kiedy zjadłam wszystkie trzy kromki, które leżały na talerzu. Wzięłam tabletki i popiłam je kubkiem herbaty. W kącie pokoju dostrzegłam drzwi, na których widniał napis WC. Wstałam i zabrałam ze sobą wieszak, na którym była powieszona kroplówka. W łazience bardzo dokładnie unikałam wpatrywania się we wszystko, co może pokazać mi moje odbicie. Ubikacja i prysznic specjalnie przystosowane dla osób nie pełnosprawnych i papierowe ręczniki przy umywalce. Skorzystałam z łazienki i usiłowałam, choć trochę poprawić swój wygląd, ale nie miałam tu nawet szczoteczki do zębów.. Do sali ktoś wszedł.
- Jesteś tu ? - Pielęgniarka przyszła zabrać tace.
- Tu jestem. - Powiedziałam głosem, który nie wyrażał kompletnie nic. Weszła do łazienki. Stałam przy umywalce. Podeszła do mnie. Chciała coś powiedzieć, ale ją uprzedziłam. - Dostanę jakiś grzebień i szczoteczkę do zębów ? - Mój głos dosłownie zanikał.
- Oczywiście. - Powiedziała trochę zaskoczona. Była bardzo zadbana wręcz perfekcyjna. Kiedy mnie zobaczyła pewnie myślała, że dla mnie nie liczy się wygląd. Prawda była taka, że zawsze chciałam ładnie wyglądać, ale moja twarz i ciało mi to uniemożliwiały. Starałam się jakoś to poprawić, ale z bardzo marnym skutkiem. Zanim skończyłam swój wewnętrzny monolog wyszła. Zacisnęłam pięści. Tak bardzo chciałabym wyglądać jak ona. Gdybym była ładna miałabym przynajmniej jakichś przyjaciół nie byłabym sama. Sama ze sobą... Przypomniały mi się czasy, w których jako mała dziewczynka na głos mówiłam do siebie. Teraz już tego nie robię. Za dużo zmartwień i myśli przetacza się przez moją głowę żeby móc rozmawiać. Od czasu do czasu zdarzy mi się powiedzieć w myślach jakieś zdanie, ale bardzo rzadko.
- Hej wszystko w porządku ? - Pielęgniarka lekko potrząsała moim ramieniem.
- Tak... Zamyśliłam się tylko. - Wzięłam od niej zapakowaną szczoteczkę do zębów i grzebień.
- Kupiłam w sklepiku na parterze. - Powiedziała z uśmiechem i wyszła równie nagle, co się pojawiła. W opakowaniu z grzebieniem był komplet gumek do włosów wyjęłam grzebień i jedną gumkę i rozczesałam skołtunione włosy. Długo to trwało, ponieważ z natury były bardzo gęste i spięłam je w kitkę. Pasta również była zapakowana wraz ze szczoteczką. Dokładnie umyłam zęby i spłukałam ciało pod prysznicem. Mieli ciepłą wodę. Założyłam szpitalną piżamę, którą położyłam na małej szklanej półce. Położyłam się z powrotem do łóżka. Ciekawiło mnie czy rozczesana i umyta wyglądam lepiej, ale nie miałam odwagi sprawdzić.
- Mina, masz gościa. - Pielęgniarka stanęła w drzwiach. Spojrzałam na nią pytająco. W drzwiach stanął policjant z blizną...

***

3 komentarze:

  1. Jaki wspaniały rozdział *.*

    http://dawidkwiatkowski-opowiadanie.blogspot.com/2014/03/9-rozdzia-wszystko-ma-swoj-poczatek-tak.html - nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej.
    Wybrałas sobie kontrowersyjny temat i jak narazie nie widzę żadnych związków z okultyzmem. Zobaczymy jak to rozwiniesz.

    Masz problem z pisownią " nie " z różnymi częściami mowy. Przykład? Niektórych, niezwykła, nieodpowiedzialna i tak bez końca, powinno być razem, a Ty piszesz osobno.
    Słowa, które doprowadzają mnie do szału to wierze i wieże. Czasem zastanawiam się, czy nastolatki znają znaczenie ich obu. Piszą jak im wygodniej i wychodzi z tego bzdura. Inny przykład - zadurzy . Czyli inaczej zakochac się. Ten podkoszulek, który służył do spania był za duzy, a nie ,zakochany.
    Inną sprawą są przecinki, a raczej ich brak, oraz powtórzenia - nagminne.Komuś jednak obiecałam, że nie będę na ten temat filozofowac, więc odpuszczam.
    Historia zapowiada się niebanalnie, więc wystarczy, że poprawisz warsztat i będzie dobrze.
    Pozdrawiam i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie radzisz sobie z trudnym tematem - rzadkość wśród blogowych opowiadań, w których często straszne zdarzenia są sprowadzane do "mama mnie bije, więc jest mi smutno".
    Na powtórzenia jest jeden sposób - czytaj swój tekst. Czytaj go dwa, trzy, cztery, pięć razy. Też tego nienawidzę, ale działa.
    Aha - akapity. One istnieją. I znacznie ułatwiają czytanie.

    http://dreams-in-red.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prosta zasada:
Czytasz-> Komentujesz-> Żyjesz
Czytasz-> NIE Komentujesz-> Giniesz we śnie ^^